czwartek, 28 marzec 2024
l-630
Wykłada: Robert Urbański

Czy w dobie wszechobecnej fotografii cyfrowej warto zajmować się jeszcze tradycyjną techniką srebrową? Jaki jest sens wykonywania zdjęć na negatywach, poddawać je obróbce chemicznej, a potem przez długie godziny wykonywać z nich odbitki przy użyciu powiększalnika w ciemni? Jaka jest dostępność materiałów do tradycyjnej fotografii czarno-białej?
Po latach powracamy na łamach foto do tradycyjnych technik fotograficznych. W pierwszym artykule z nowego cyklu postaramy się odpowiedzieć na postawione wyżej pytania. W kolejnych odcinkach będziemy rozwijać ten temat przypominając naszym Czytelnikom tajniki naświetlania i obróbki materiałów światłoczułych.

Zobacz większe!

Czeski powiększalnik Magnifax 4a wraz z całym osprzętem produkowany do niedawna przez firmę Meopta.

Cyfra czy analog?

Mój znajomy fotograf powiedział kiedyś: nie można obrażać się na Edisona za to, że wymyślił żarówkę i na złość wszystkim siedzieć nadal przy świecach lub lampie naftowej. Podobnie jest z fotografią cyfrową i analogową. Jedna i druga technika istnieją obok siebie wzajemnie się uzupełniając. Technika cyfrowa zdominowała w tej chwili zarówno rynek amatorski, jak i w pełni profesjonalny z racji wygody użytkowania i możliwości natychmiastowego obejrzenia otrzymanych efektów. Fotografia analogowa zeszła na boczny tor z racji wyższych kosztów finansowych, jakie obecnie należy ponieść w celu otrzymania ostatecznego efektu w postaci odbitki oraz problemów związanych z czasem, który należy poświęcić na uzyskanie tego efektu.
O ile fotografia analogowa barwna została niemalże całkowicie wyparta z rynku przez fotografię cyfrową z wyjątkiem może zdjęć wykonywanych na diapozytywach, o tyle fotografia czarno-biała w swej tradycyjnej formie trzyma się chyba nadal mocno. Wiele osób zwłaszcza młodych chętnie sięga po tę technikę z ciekawości lub ze snobizmu – warto pochwalić się umiejętnością własnoręcznego wykonywania takich zdjęć.
Trzeba wspomnieć również o tym, że czarno-białe odbitki srebrowe odznaczają się jak dotąd najwyższą trwałością archiwalną. Prawidłowo wykonana odbitka może wytrzymać ponad 150 lat. I choć producenci drukarek atramentowych i papierów zapewniają o podobnej trwałości wy­druków popartej testami laboratoryjnymi, to tak naprawdę nikt nie jest w stanie tego zweryfikować, bo od wynalezienia tej technologii nie minęło jeszcze tyle czasu.
Odbitki srebrowe zdają się niepodzielnie panować w galeriach fotografii kolekcjonerskiej. Dlaczego? Pierwszy powód opisaliśmy powyżej – niezmieniony wygląd z upływem czasu. Po drugie odbitka srebrowa wykonana ręcznie pod powiększalnikiem jest niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Żaden bowiem fotograf lub kopista nie jest w stanie wykonać dwóch identycznych pod każdym względem odbitek. To jest również najważniejszy powód, dla którego fotografia czarno-biała traktowana jest jako dziedzina sztuki, a odbitka jako dzieło sztuki.

Materiały

Jaka jest dostępność materiałów stosowanych w tej, zdawało by się niszowej, dziedzinie fotografii? Zdziwiłby się ten, kto twierdzi, że materiały do tradycyjnej fotografii czarno-białej są trudno dostępne. Choć firmy w naszym kraju zajmujące się ich sprzedażą można policzyć na palcach obu rąk, to wszystkie oferują formę sprzedaży za pośrednictwem Internetu. Wybór materiałów jest naprawdę ogromny. Na rynku błon królują obecnie dwaj potentaci – angielski Ilford i czeska Foma. Kolejne miejsce zajmuje firma Tetenal ze znakomitą chemią i wysokiej jakości papierami. Na rynku pozostał jeszcze Kodak z cieszącymi się niesłabnącym popytem błonami. Pojawiły się stare-nowe marki takie jak Adox, Forte, elitarny francuski Bergger i angielski Kentmere. Znany od wielu lat producent aparatów fotograficznych Rollei firmuje swoim znakiem znakomite pod względem jakości błony produkowane przez niemiecki koncern Hans o. Mahn sprzedający te same błony pod własną marką Macophot. Fujifilm nadal oferuje rewelacyjne błony Neopan i Across. Na bło­nach Gigabit, wywoływanych w specjalnym dedykowanym wywoływaczu możemy uzyskać obrazy ogromnych rozmiarów pozbawione ziarna. Wy­mie­ni­­my?jeszcze takie marki i nazwy, jak Efke, Calbe, Moersh, Wephota.

Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!

I chciało by się powiedzieć – do wyboru do… Tylko czy nasze portfele są w stanie to wszystko wytrzymać.

Sprzęt ciemniowy

Cóż będzie nam potrzebne w ciemni? Koreksy, tanki, kuwety, termometry i powiększalnik. Wśród producentów koreksów i tanków na pierwszym miejscu wymienić należy niemiecką firmę Jobo. Jej produkty to cztery systemy przeznaczone do obróbki błon i papierów światłoczułych – o szczegółach napiszemy następnym artykule. Wspomnieć należy również o angielskich firmach Paterson i Nova.
Znikają z rynku producenci powię-kszalników Durst, LPL i inni. Wieści z ostatnich tygodni głoszą, że czeska Meopta zaprzestała również ich produkcji. W tej chwili chyba jedynym producentem powiększalników w Europie pozostała niemiecka firma Kienzle Fototechnik, jednak jej oferta skierowana jest raczej do zawodowców i bardzo zaawansowanych fotoamatorów.
Ale nie trzeba się zbytnio martwić. Na aukcjach internetowych dostępnych jest wiele egzemplarzy w znakomitym stanie technicznym. Te bardziej „przepraco-
wane” można niskim nakładem kosztów doprowadzić do stanu użytkowania.

Zobacz większe!
Zobacz większe!
Zobacz większe!

Koreksy i tanki JOBO umożliwiają obróbkę chemiczną różnych rodzajów błon i papierów światłoczułych.

Które modele warto polecić na początek? Doskonale sprawdzą się już „zabytkowe” polskie Krokusy w wersjach „3 kolor” i „69” oraz czeskie Opemusy i Magnifaxy. Krajowe modele przystosowane do użycia filtrów Multigrade znakomicie sprawdzają się przy naświetlaniu papierów wielogradacyjnych, natomiast czeskie urządzenia lepiej sprawują się we współpracy z głowicami filtracyjnymi Meopta Color i Meograde. Co ciekawe, zarówno do jednych, jak i do drugich powiększalników można montować nowe, nadal produkowane obiektywy Schneider Com-ponon i Rodenstock Rodagon, jak również dostępne na aukcjach internetowych EL-Nikory, Focotary Leitza, czy nie ustępujące im pod względem jakości optycznej Meogony Meopty.
Ile kosztuje wyposażenie ciemni? Przy odrobinie szczęścia sprzęt do wykonania odbitki formatu 40 x 50 cm w profesjonalnej jakości można kupić już za sumę
1 000 – 1 500 zł (używany). Jeżeli komuś zależy na sprzęcie nowym i elitarnych markach kwota może ulec kilkakrotnemu powiększeniu.

Aparaty

Czy w tej chwili jeszcze jakaś firma produkuje aparaty na błony światłoczułe? Lustrzanki wyginęły jak dinozaury. Na rynku pozostały jeszcze dalmierzowce Leica i Zeiss Ikon. Wybór aparatów średnioformatowych również nie poraża obfitością – Rollei Hy6, Sinar Hy6, wiecznie żywy Kiev, panoramiczne Linhof i Horseman. Za to przebierać można wśród aparatów wielkoformatowych – Linhof, Horseman, Sinar, Cambo, Arca Swiss, Shen Hao, oraz ekskluzywne Ebony, Tachihara, Canham, Wisner, Gandolfi i Lotus.

Zobacz większe!

Eos 300x

Ceny nowych aparatów wymienionych wyżej producentów raczej przekraczają objętość portfela statystycznego miłośnika fotografii czarno-białej i sięgają od kilkuset do kilku tysięcy euro (dolarów) za sztukę (bez obiektywu). Zdarzają się jednak okazje – na aukcjach internetowych można kupić uży-
wany aparat sprzed kilku lub kilkunastu lat w znakomitym stanie za ułamek ceny nowego egzemplarza. Poza tym może wystarczy poszperać w szufladach lub popytać znajomych czy rodzinę w poszukiwaniu nieużywanych już analogowych aparatów. Niezawodnym źródłem zakupu aparatu jest z pewnością rynek wtórny (aukcje i giełdy fotograficzne), gdzie wybór sprzętu jest nadal ogromny, a ceny jak na razie zachęcające (od kilkuset złotych za aparat małoobrazkowy do kilku tysięcy za średnio i wielkoformatowe z jednym lub kilkoma obiektywami).

Czy warto?

Naszym zdaniem z pewnością tak. Jest to świetna zabawa i sposób spędzania wolnego czasu - może elitarny i trochę magiczny. Odbitka wykonana na światłoczułym papierze barytowym jest chyba najpiękniejszą formą wizualizacji fotografii. Nie zastąpi jej nawet najlepszy wydruk. Wahającym się polecamy złożenie wizyty w galeriach fotografii i obejrzenie z bliska odbitek wykonanych na najwyższym światowym poziomie.
Podobno fotografia cyfrowa nic nie kosztuje. Tradycyjna również nie jest kosztownym zajęciem, jeśli przyjmiemy zasadę, że najpierw myślimy, a potem robimy zdjęcie. Postaramy się w tym pomóc. Zachęcamy więc do poznawania tajników ciemni w kolejnych wydania „FOTO”.